Postanowiłam dzisiaj
napisać na temat, który pewnie nie wszystkich odwiedzających ten
blog zainteresuje, ale dla nas jest on wciąż „żywy”, jako że z
nim obcujemy na co dzień i ze wszech miar wakacyjny, mianowicie o
hotelu dla zwierząt i to niekoniecznie naszym, o hotelach w ogóle.
W czasie wakacji letnich wciąż odzywają się do nas media z
pytaniami dotyczącymi naszej Psiej Farmy. Zdarzają się osoby,
które podpytują, podpatrują, jak „ takie coś” urządzić i…
już liczą zarobione pieniądze. Jednak dzisiejszy post skierowany
będzie po prostu do posiadaczy czworonożnych pupili. Tak więc,
uchylam rąbka tajemnicy. Spróbuję pokazać, jak hotel wygląda od
kuchni.
Dla wielu osób
pensjonat dla zwierząt, to zło konieczne. Zostawiają swoje
pieszczochy, kiedy już ciocia, babcia czy sąsiadka nie mogą się
nimi zaopiekować. Dla innych to wybawienie, bo gorączkowo poszukują
opieki dla psa od zaraz, od teraz. W wielu przypadkach względy
ekonomiczne biorą górę (i te przemawiają do mnie najbardziej). W
jeszcze innych niechęć do tej instytucji, tak przecież często
przemycana między wierszami albo wprost w mediach (hotel to
ostateczność).
Zajmujemy się hotelem
od lat niemalże 10. Zaczynaliśmy od tłumaczenia naszym pierwszym
klientom na czym polega różnica między hotelem a schroniskiem dla
zwierząt. Obecnie świadomość i kultura znacznie wzrosła wśród
posiadaczy naszych czworonożnych przyjaciół.
Powstało i powstaje
coraz więcej hoteli i hotelików dla zwierząt (o tym czy
rzeczywiście jest taki na to rynek w naszym kraju... przemilczę).
Właściciele są różnymi ludźmi: są ci z pasją, którzy kochają
zwierzęta, inni którzy nazywają się profesjonalistami oraz tacy
którzy zamierzają zarobić na tym dużo pieniędzy. Oczywiście
można łączyć w sobie te cechy. My jednak, właściciele PsiejFarmy, uważamy, że żeby hotel miał szansę dobrze funkcjonować
bez tzw. miłości do zwierząt czy szeroko rozumianej pasji się
nie da. Na drodze takiego hotelarza stoją bowiem: nieodpowiedzialni
właściciele, a co za tym idzie porzucenia psów, zwierzaki
agresywne (często o agresji psa jego właściciele nie mówią z
różnych powodów - obawy o przyjęcie do hotelu, wyższej stawki za
dobę itd., chociaż doświadczony hotelarz rozpozna psa lękliwego,
agresywnego czy dominanta już od progu), pogryzienia (hotelarzy
oczywiście), zmagania się z obawami wielu klientów i tłumaczenia
i jeszcze raz tłumaczenia, no i nieustanna dyspozycyjność (24 na dobę). Wiele osób nawet nie zdaje sobie
sprawy, ile cierpliwości i czasu trzeba poświęcić psu
zalęknionemu, bojącemu się burzy, schorowanemu czy agresywnemu.
Bez pasji nie da się tego robić, można tylko zlecić pracę osobom
trzecim. Po prostu trzeba to lubić i kochać tę całą czworonożną
hałastrę :-) Takie jest moje zdanie i już!
I jeszcze postulat.
Ludzie! Nie bójcie
się zostawiać psów hotelach! Polubcie hotelarzy! Z reguły bardzo
się starają. Wiem, że i dla psa i właściciela jest to stres,
często ogromny. W wielu wypadkach większy dla właściciela
jednak. Są psy, które wyjątkowo źle znoszą warunki hotelowe.
Wtedy uczciwy właściciel hotelu powinien o tym powiedzieć. Jednak
większość przyzwyczaja się szybko do nowej sfory i wraca z
powrotem ciesząc się i sprawiając nam tym przeogromną radość.
Na pewno planując kupno psa trzeba mieć na uwadze również i styl
życia. Jeśli często wyjeżdżamy, warto przyzwyczajać malucha do
wizyt w hotelu. Młodszy pies szybciej się „zakocha” w nowym
miejscu, a jeśli mu się będzie podobało z chęcią będzie
wracał.
A u nas obecnie w
hoteliku psów bez liku ;-) A co jeden, to inna historia. Pokazujemy
kilka zdjęć naszej hotelowej bandy. Pozostali goście są niemożliwi do
uchwycenia, ze względu na swoje wszędobylstwo i aktywność godną
wulkanu w dniu wybuchu.
W jednym, krótkim poście niemożliwe jest podzielenie się całym naszym doświadczeniem. O psich historiach, a często o życiu ich panów można by napisać opasłą księgę.
Tymczasem mam nadzieję, że jako tako, chociaż powierzchownie, uporałam się z tym tematem. Następnym razem obiecuję nieco lżejsze tematy :-)
Wpadam na moment podziękować za za wizytę na moim blogu i zaproszenie:-))) I zaraz wypadam, bo mnie pięć dni w domu nie było i roboty moc. No i trzeba wszystkie 13 kotów i dwa psy pomiziać za uszkami, bo się stęskniły:-))) Ale jutro wracam:-))) Co by przeczytać wszystko. Moje zwierzaki maja opiekę podczas naszych nieobecności, a kiedy nie mieszkała z nami Ciocia - mieliśmy świetną opiekunkę do nich ( kiedyś była opiekunką naszej córki, więc mogłam jej zaufać w tej kwestii - bo trudno sobie wyobrazić transportowanie do hoteliku takiej bandy - ale znam kilka fajnych i kilka niefajnych. Według mnie fajne są te, w których po prostu lubi się i rozumie zwierzęta - tak jak u Was.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Asia
Witaj, osobiście nie znam żadnego hotelu dla zwierząt u nas w okolicy nie słyszałam żeby jakiś istniał. My mamy to szczęście , że podczas gdy my jedziemy na wakacje do naszego domu wprowadza się mój teść i opiekuje się naszymi zwierzakami.Podziwiam Cię za odwagę, bo jak piszesz pieski mają różne charaktery mogą być agresywne i różnie reagują na zmianę otoczenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam