niedziela, 5 sierpnia 2012

Trudny temat


 Postanowiłam dzisiaj napisać na temat, który pewnie nie wszystkich odwiedzających ten blog zainteresuje, ale dla nas jest on wciąż „żywy”, jako że z nim obcujemy na co dzień i ze wszech miar wakacyjny, mianowicie o hotelu dla zwierząt i to niekoniecznie naszym, o hotelach w ogóle. W czasie wakacji letnich wciąż odzywają się do nas media z pytaniami dotyczącymi naszej Psiej Farmy. Zdarzają się osoby, które podpytują, podpatrują, jak „ takie coś” urządzić i… już liczą zarobione pieniądze. Jednak dzisiejszy post skierowany będzie po prostu do posiadaczy czworonożnych pupili. Tak więc, uchylam rąbka tajemnicy. Spróbuję pokazać, jak hotel wygląda od kuchni.

Dla wielu osób pensjonat dla zwierząt, to zło konieczne. Zostawiają swoje pieszczochy, kiedy już ciocia, babcia czy sąsiadka nie mogą się nimi zaopiekować. Dla innych to wybawienie, bo gorączkowo poszukują opieki dla psa od zaraz, od teraz. W wielu przypadkach względy ekonomiczne biorą górę (i te przemawiają do mnie najbardziej). W jeszcze innych niechęć do tej instytucji, tak przecież często przemycana między wierszami albo wprost w mediach (hotel to ostateczność).
Zajmujemy się hotelem od lat niemalże 10. Zaczynaliśmy od tłumaczenia naszym pierwszym klientom na czym polega różnica między hotelem a schroniskiem dla zwierząt. Obecnie świadomość i kultura znacznie wzrosła wśród posiadaczy naszych czworonożnych przyjaciół.
Powstało i powstaje coraz więcej hoteli i hotelików dla zwierząt (o tym czy rzeczywiście jest taki na to rynek w naszym kraju... przemilczę). Właściciele są różnymi ludźmi: są ci z pasją, którzy kochają zwierzęta, inni którzy nazywają się profesjonalistami oraz tacy którzy zamierzają zarobić na tym dużo pieniędzy. Oczywiście można łączyć w sobie te cechy. My jednak, właściciele PsiejFarmy, uważamy, że żeby hotel miał szansę dobrze funkcjonować bez tzw. miłości do zwierząt czy szeroko rozumianej pasji się nie da. Na drodze takiego hotelarza stoją bowiem: nieodpowiedzialni właściciele, a co za tym idzie porzucenia psów, zwierzaki agresywne (często o agresji psa jego właściciele nie mówią z różnych powodów - obawy o przyjęcie do hotelu, wyższej stawki za dobę itd., chociaż doświadczony hotelarz rozpozna psa lękliwego, agresywnego czy dominanta już od progu), pogryzienia (hotelarzy oczywiście), zmagania się z obawami wielu klientów i tłumaczenia i jeszcze raz tłumaczenia, no i nieustanna dyspozycyjność (24 na dobę). Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, ile cierpliwości i czasu trzeba poświęcić psu zalęknionemu, bojącemu się burzy, schorowanemu czy agresywnemu. Bez pasji nie da się tego robić, można tylko zlecić pracę osobom trzecim. Po prostu trzeba to lubić i kochać tę całą czworonożną hałastrę :-) Takie jest moje zdanie i już!  
I jeszcze postulat.
 Ludzie! Nie bójcie się zostawiać psów hotelach! Polubcie hotelarzy! Z reguły bardzo się starają. Wiem, że i dla psa i właściciela jest to stres, często ogromny. W wielu wypadkach większy dla właściciela jednak. Są psy,  które wyjątkowo źle znoszą warunki hotelowe. Wtedy uczciwy właściciel hotelu powinien o tym powiedzieć. Jednak większość przyzwyczaja się szybko do nowej sfory i wraca z powrotem ciesząc się i sprawiając nam tym przeogromną radość. Na pewno planując kupno psa trzeba mieć na uwadze również i styl życia. Jeśli często wyjeżdżamy, warto przyzwyczajać malucha do wizyt w hotelu. Młodszy pies szybciej się „zakocha” w nowym miejscu, a jeśli mu się będzie podobało z chęcią będzie wracał.  
A u nas obecnie w hoteliku psów bez liku ;-) A co jeden, to inna historia. Pokazujemy kilka zdjęć naszej hotelowej bandy. Pozostali goście są niemożliwi do uchwycenia, ze względu na swoje wszędobylstwo i aktywność godną wulkanu w dniu wybuchu. 


W jednym, krótkim poście niemożliwe jest podzielenie się całym naszym doświadczeniem. O psich historiach, a często o życiu ich panów można by napisać opasłą księgę. 
Tymczasem mam nadzieję, że jako tako, chociaż powierzchownie,  uporałam się z tym tematem. Następnym razem obiecuję nieco lżejsze tematy :-) 

2 komentarze:

  1. Wpadam na moment podziękować za za wizytę na moim blogu i zaproszenie:-))) I zaraz wypadam, bo mnie pięć dni w domu nie było i roboty moc. No i trzeba wszystkie 13 kotów i dwa psy pomiziać za uszkami, bo się stęskniły:-))) Ale jutro wracam:-))) Co by przeczytać wszystko. Moje zwierzaki maja opiekę podczas naszych nieobecności, a kiedy nie mieszkała z nami Ciocia - mieliśmy świetną opiekunkę do nich ( kiedyś była opiekunką naszej córki, więc mogłam jej zaufać w tej kwestii - bo trudno sobie wyobrazić transportowanie do hoteliku takiej bandy - ale znam kilka fajnych i kilka niefajnych. Według mnie fajne są te, w których po prostu lubi się i rozumie zwierzęta - tak jak u Was.
    Pozdrawiam
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, osobiście nie znam żadnego hotelu dla zwierząt u nas w okolicy nie słyszałam żeby jakiś istniał. My mamy to szczęście , że podczas gdy my jedziemy na wakacje do naszego domu wprowadza się mój teść i opiekuje się naszymi zwierzakami.Podziwiam Cię za odwagę, bo jak piszesz pieski mają różne charaktery mogą być agresywne i różnie reagują na zmianę otoczenia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń